1. Związek

Obiecałem sobie napisać 10 tekstów w kontekście moich 10 lat życia w Kanadzie. To ma być takie zestawienie najważniejszych przeżyć, wydarzeń, procesów, które się zadziały. Trochę wspominek i refleksji dla rodziny, przyjaciół i dla mnie. Miałem już nawet gotowy tekst o kanadyjskiej zimie, od którego planowałem zacząć ale ostatnie wydarzenia w Polsce zmotywowały mnie do wysunięcia innego tematu.


Moje motywy wyprowadzki za ocean nie były bardzo przemyślane. Wydaje mi się ze tak naprawdę bylem w procesie panicznej ucieczki. Przemęczony strachem codziennej ulicznej homofobii, zaplątany w analizowanie sytuacji, które mogłyby wpływać na poczucie własnego bezpieczeństwa, podgryzany wyuczonym wstydem bycia gejem przed przyjaciółmi i rodzina. Upokorzony wtyczkami dotyczącymi ukraińskiego pochodzenia Serga. Wiem że wiele razy skrzywdziłem go sam opierając się na jedynych dostępnych mi wzorach kopiowanych ze społeczeństwa, w którym wyrosłem. Poziom dyskomfortu (strachu) był tak wysoki że zdecydowałem się na szalona przygodę porzucenia wszystkich i wszystkiego. To że nie opuściłem Serga było częściowo wypadkowe. To jego wykształcenie umożliwiło mi najbezpieczniejsza ucieczkę z możliwych.


Edmonton Pride 2017 


To jak bardzo tęskniłem za polskością przez pierwszych kilka lat jest równie smutne. Jestem prawie pewien ze nie wiedziałem jak funkcjonować bez homofobicznego społeczeństwa. Brak potrzeby obrony siebie sprawiał wrażenie braku sensu istnienia. Chciałem się zaczepić w jakiejś lokalnej organizacji, ale nic z tego nie wyszło. Może moja odziedziczona forma aktywizmu nie miała racji bytu w lokalnym standardzie?


Gnałem w odwiedziny do Polski po pierwszym roku. Chciałem zobaczyć się z przyjaciółmi i rodzina, chciałem zjeść drożdżówkę i serek bieluch. Chciałem iść na kawę na Chłodnej,  odwiedzić Warszawskie ZOO i Centrum Sztuki Współczesnej. Wytęskniona polskość dopadła mnie jeszcze na lotnisku w Londynie. W drodze do samolotu do Warszawy usłyszeliśmy z Sergem - PEDAŁY!!! Jeden rok życia w Kanadzie bez grama bezpośredniej konfrontacji na tle homofobicznym wywołał we mnie szok i totalny brak zrozumienia. W sekundę wróciły wszystkie traumy i paniczny strach.


Przeprowadzka do Kanady uratowała moja godność. Nie ta waleczna i dumna, a taka moja zwyczajna, osobista. Kanada zrzuciła mnie z piedestału mojego gejostwa i uczyniła jednym z wielu. Nie odebrała i nie wymazała moich prywatnych atrybutów ale uświadomiła mi że istnieją one wśród masy innych, reprezentujących inne potrzeby, innych ludzi. Przeprowadzka uratowała mój związek z Sergem. Brzmi to pewnie trochę naiwnie, ale prowadzi do bardzo praktycznych rozwiązań. Byliśmy z Sergem w Polsce jako para 8 lat, mieliśmy dobrze płatne prace, wspierająca rodzinę i przyjaciół. Ale to w Kanadzie nasze mieszkanie nazywamy domem, to tutaj rozpoczęliśmy prace nad naszym życiowym planem finansowym i oczywiście to tutaj byliśmy formalnie para od pierwszego dnia. I nikt nigdy tego nie kwestionował. Porzucenie Polski pozwoliło mi skupić się na mojej związkowej relacji i zrozumieć w jakiej rozsypce ona tak naprawdę jest. Ile uwagi wymaga przez to, że latami traktowałem ją jak coś prawie wyimaginowanego. Co ciekawe, w Kanadzie musiałem dojść do momentu, w którym zdałem sobie sprawę z mojego związkowego poziomu uprzywilejowania. Rozumienie problemów innych ludzi i innych grup wymagało i nadal wymaga ode mnie zmian w zachowaniu i zmian moich przyzwyczajeń.


Wciąż tęsknię za wieloma osobami i miejscami w Polsce. Częściowo uważam moja ucieczkę za formę poddanie się. Przykro mi, że nie jestem częścią polskiego aktywizmu na rzecz ruchu LGBTQ. Podziwiam prace polskich aktywistów i aktywistek ale też z niepokojem widzę ten ogrom zmęczenia, strachu, żalu, który im towarzyszy. Martwię się nowym pokoleniem, które zostało przytłoczone poziomem i zakresem dyskusji na tematy LGBTQ w Polsce. Nie jestem w stanie zrozumieć jak przytłaczająca musi być sama świadomość przynależności do grupy LGBTQ w tak ekstremalnie skondensowanej homofobicznie polskiej społeczności. 


Comments